This is an automated archive made by the Lemmit Bot.

The original was posted on /r/polska by /u/ememeritus on 2025-12-20 18:49:51+00:00.


No, może nie kurier, może to był pracownik sortowni, tego raczej nigdy się nie dowiem, jednakże clou sprawy pozostaje takie samo - pracownik DHL przywłaszczył sobie moją paczkę a później mi ją odsprzedał.

Od początku, w sierpniu zamówiłem z USA przez ebaya przedmiot bardzo unikatowy, można by rzec, że jedyny w swoim rodzaju. Nie chcę tutaj przytaczać szczegółów bo nieuczciwy sprzedawca ma mój adres i numer telefonu. Dla lepszego zobrazowania sytuacji wyobraźcie sobie mało znaną książkę, do tego w wydaniu chińskim, przeznaczoną dla zamieszkałego w Ameryce recenzenta, do tego z unikatową naklejką na stronie 56, do tego z ręcznie napisanymi kilkoma słowami od autora na stronie tytułowej. Dodatkowo takiego wydania nie kupicie nigdzie indziej niż na tej jednej aukcji na ebayu. Chyba każdy się zgodzi, że przedmiot unikalny. I tego rodzaju właśnie przedmiot zamówiłem.

Kiedy tydzień po czasie przewidywanej dostawy nie było żadnych updejtów skontaktowałem się z polskim DHLem. Oni odesłali mnie do niemieckiego DHLa. Tam nikt ani słowem po angielsku nie mówił. A właściwie powiedzieli mi że przekierują mnie do osoby która mówi - po tym jak odebrała telefon usłyszałem ‘No english’. Mieli skontaktować się mailowo po angielsku, do dzisiaj się kontaktu nie doczekałem. Kolejny telefon do polskiego DHL, tym razem wina zrzucona na Poczte Polską i z nimi mam się kontakować. Godzinę czekania na infolinii później Pani informuje mnie, że paczkę ma poczta niemiecka. A niemiecka poczta jest połączona z DHLem i błędne koło się zamyka. Ile zębów zjadłem na tych wszystkich infoliniach to tylko ja wiem.

Ostatecznie Ebay napisał, że zaginęło i ni ma i nie będzie, oni oddają pieniądze i case closed. Niby jestem na zero ale na co mi te pieniądze skoro drugiego takiego przedmiotu nie znajdę i nie kupię. Trochę dolne plecy pobolały ale zepchnąłem gorycz na dalszy plan, zaginęło to zaginęło a karawana jedzie dalej.

Teraz przenieśmy się do początku tego tygodnia. Wchodzę sobie na Vinted w poszukaniu winyla, jeszcze przed świętami zdąży przyjść. A tu na stronie głównej ta książka. W tym samym wydaniu które zamówiłem, którego nie było na żadnym innym portalu, a przeszukałem chyba większość światowych portali aukcyjnych. Zdjęcie było tylko przodu i tyłu więc z chłodną głową myślę sobie ‘Dobra, może to przypadek, jeden na miliard ale przypadek że akurat ktoś w Polsce też ma takie wydanie, w końcu w lotto też ludzie czasami wygrywają.’ Zamawiam.

Piątek. Paczka w paczkomacie. Otwieram i tak, to ta sama książka. Dokładnie ta sama książka. Ta sama naklejka, ta sama wiadomość od autora, te same przetarcia i zagięcia co na aukcji na Ebayu. Odnalazła drogę do domu i to jeszcze przed świętami.

Ostatnia szansa - kupił na stoisku gdzie kupujesz losowe, nieodebrane paczki. Pytam. Otóż nie, książka z ‘prywatnej kolekcji’. I teraz konkluzja. Powinienem się cieszyć. Zamiast 50$ zapłaciłem 50zł. Mam to co chciałem. Ale nie, nie ciesze się. Bo kupiłem od złodzieja, najpewniej pracownika DHL. Bo ma on w swoim sklepiku setki przedmiotów, sądząc po ich losowości pewnie wszystkie kradzione. Bo każda z tych rzeczy to coś, na co ktoś czekał, co zamówił i oczekiwał uczciwości od firmy kurierskiej i o ile będzie miał szczęście dostanie co najwyżej zwrot pieniędzy. Czekacie na coś? Sprawdźcie vinted :)

To tyle. Tyle chciałem napisać. A jeśli jakimś cudem pan złodziejaszek to przeczyta, oby przy wigilijnym stole ość ukłuła cię w dziąsło. A na nowy rok życzę więcej uczciwości.